Kiedy obudziłam się rano zobaczyłam spakowane kartony...... Zrobiło mi się przykro ,że musimy opuszczać
dom w , którym od wieków mieszkała nasza rodzina ....Nie chciałam się wyprowadzać. Tuż przed odlotem
przed nasze auto przyleciał mały piesek, który był prawie cały we krwi. Powiedziałam rodzicom ,że musimy go zabrać .Jak tylko dolecieliśmy do Londynu od razu wybiegłyśmy z Sally i poszłyśmy do weterynarza .Na
szczęście przeżył.
Strasznie się ucieszyłam rany zagoiły , lecz pozostały blizny .Dałam jej na imię Plexi. Z tego całego zajęcia nie miałam czasu ani chęci myśleć o nowym
miejscu zamieszkania . Od następnego tygodnia mieliśmy zacząć chodzić do
szkoły na szczęście był już maj a więc za niedługo będą wakacje kiedy wreszcie doszliśmy na naszą ulice zobaczyliśmy duży kremowy dom z białymi oknami .Spodobał nam się .Kiedy weszliśmy zobaczyliśmy przepiękne wnętrze.
Co nas najbardziej ucieszyło to to , że Plexi zaczęła chodzić !!
Nasz pokój wyglądał pięknie . Stanęłyśmy w progu i zaniemówiłyśmy z wrażenia ...............
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz